Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to moment, gdy Polacy pokazują wielkie serce. Gdy dziennikarze zapytali prezydenta Karola Nawrockiego, czy dołączy do tej niezwykłej akcji, nikt nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zamiast prostego "tak" lub "nie", Pałac Prezydencki zaserwował Polakom lodowaty, formalny komunikat, który wielu odebrało jako policzek.
Nawrocki zapytany o WOŚP. Ta odpowiedź przejdzie do historii
Pytanie było dziecinnie proste i zadają je sobie miliony Polaków: czy prezydent Karol Nawrocki dorzuci coś od siebie do puszki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy? Dziennikarze zapytali wprost – czy Pałac Prezydencki, wzorem lat ubiegłych, przekaże jakiś przedmiot na licytację, by pomóc w ratowaniu zdrowia dzieci. Odpowiedź, jaka nadeszła, nie była jednak ani prosta, ani dziecinna.
Zamiast jasnej deklaracji, Kancelaria Prezydenta zaserwowała prawniczy slalom, zasłaniając się przepisami. W oficjalnym komunikacie czytamy, że pytanie o plany na przyszłość wykracza poza ustawę o dostępie do informacji publicznej.
Informacja, o którą Pan pyta, pozostaje poza zakresem ustawy o dostępie do informacji publicznej. (...) Nie jest informacją publiczną wniosek, który obejmuje pytanie o zdarzenia przyszłe lub takie, które jeszcze nie nastąpiły.
To nie jest zwykła biurokracja. To podręcznikowy przykład prawniczego uniku, zasłona dymna z urzędniczego żargonu rzucona w twarz milionom Polaków. W sprawie o tak wielkim ładunku emocjonalnym, od głowy państwa oczekuje się gestu, a nie chowania za paragrafami. Zwłaszcza gdy na szali leży zdrowie dzieci.
prezydent.pl
Polityczna gra wokół serduszka WOŚP. Dlaczego Nawrocki unika odpowiedzi?
Skąd ta konsternacja? Bo w polityce nic nie dzieje się przypadkiem, a takie milczenie jest głośniejsze od krzyku. Nie jest tajemnicą, że relacje między środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości, które wyniosło Karola Nawrockiego do Pałacu Prezydenckiego, a Jerzym Owsiakiem to historia otwartej wojny. Przez lata fundacja WOŚP była celem brutalnych ataków ze strony prawicowych polityków i mediów.
I nie chodzi o to, że prezydent jest przeciwnikiem pomagania. Wręcz przeciwnie – jego kancelaria chętnie informuje o wsparciu dla akcji takich jak Caritas czy Szlachetna Paczka. To właśnie tam prezydent z pierwszą damą przekazali opał i sprzęt AGD dla potrzebującej rodziny. Problem najwyraźniej zaczyna się wtedy, gdy na charytatywnej puszce pojawia się czerwone serduszko.
Wszystko to wygląda na element chłodnej, politycznej kalkulacji. Karol Nawrocki znalazł się w rozkroku: nie chce otwarcie krytykować Orkiestry, by nie zrazić do siebie milionów Polaków, ale jednocześnie boi się narazić twardemu elektoratowi PiS. Jego urzędnicza ściana milczenia to próba zjedzenia ciastka i posiadania ciastka. Szkoda tylko, że w tej grze pozorów przegrywa zwykła ludzka przyzwoitość.
A Duda potrafił. Przypominamy, jak poprzednia para prezydencka grała z Orkiestrą
Cała ta sytuacja jest tym bardziej kuriozalna, że poprzednik Nawrockiego, Andrzej Duda, choć wywodził się z tego samego obozu politycznego, nie miał z Orkiestrą żadnego problemu. Wspierał ją regularnie, pokazując, że są sprawy ważniejsze niż partyjne wojenki. Okazuje się, że to, co było standardem dla jednej głowy państwa, dla drugiej stało się problemem nie do przeskoczenia.
Przypomnijmy, że Andrzej Duda przekazał na licytację WOŚP srebrne spinki do mankietów, które sprzedano za ponad 20 tysięcy złotych. Z kolei Agata Kornhauser-Duda ofiarowała komplet wizytowy, który osiągnął cenę 10 tysięcy złotych. To były proste gesty, które pokazywały, że w tej jednej sprawie Pałac Prezydencki gra razem z całą Polską.
Prezydent wszystkich Polaków? Pierwszy test oblany
Czy prezydent, który unika jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o udział w największej i najpiękniejszej akcji charytatywnej w kraju, może być "prezydentem wszystkich Polaków"? To pytanie zadaje sobie dziś wielu. Finał WOŚP to dla nowej głowy państwa pierwszy poważny test wizerunkowy i społeczny.
Ta chłodna, biurokratyczna odpowiedź pokazuje, że ten ważny test został już na starcie oblany. Zamiast gestu jednoczącego naród, Polacy dostali prawniczy bełkot. To przykry sygnał, że prezydentura Karola Nawrockiego może być zdominowana przez partyjne kalkulacje, a nie przez to, co w takich chwilach liczy się najbardziej – wielkie serce.