Ledwo ucichła burza po zmianach wprowadzonych przez Barbarę Nowacką, a polską edukację czeka kolejny wstrząs. Do Sejmu trafił kontrowersyjny projekt, który nie tylko przywraca dwie godziny religii tygodniowo, ale czyni je obowiązkowymi. Za kulisami toczy się ostra gra, której stawką może być stanowisko samej ministry edukacji.
Dwie godziny religii albo etyki dla każdego. Katecheci chcą odkręcić reformę Nowackiej
To totalny zwrot akcji w polskiej edukacji i bezpośredni cios w reformę Barbary Nowackiej. Już 26 września 2025 roku Sejm zajmie się obywatelskim projektem ustawy, za którym stoi Stowarzyszenie Katechetów Świeckich wspierane przez prawników z Ordo Iuris. Proponują prawdziwe trzęsienie ziemi: koniec z okienkami i dobrowolnością. Zgodnie z projektem, każdy uczeń w przedszkolu i szkole musiałby wybrać między obowiązkową religią a etyką.
Katecheci chcą nie tylko przywrócenia dwóch lekcji religii tygodniowo, ale też żelaznej zasady, że zmniejszenie ich liczby do jednej byłoby możliwe tylko za zgodą biskupa. Jakby tego było mało, oceny z religii miałyby wrócić na świadectwa i ponownie być wliczane do średniej. Stanowisko Kościoła jest jasne, co potwierdził nowy metropolita katowicki, arcybiskup Andrzej Przybylski:
Jestem zwolennikiem tego, żeby lekcje religii lub etyki były dla uczniów obowiązkowe.
Hierarcha twierdzi, że uczniowie rezygnują z lekcji nie z pobudek ideowych, a dla czystej wygody.
Wielu uczniów przestaje uczestniczyć w tych lekcjach (...) dlatego, że wolą wcześniej skończyć lekcje
– skwitował w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Czytaj także: Awantura o plakaty Ordo Iuris w szkole. Dyrektorka tłumaczy się kuriozalnie: "Treść jest słuszna"
facebook.com/stowarzyszeniekatechetowswieckich;
"Mamy powody do optymizmu". Kto stoi za kontratakiem na ministerstwo edukacji?
To jawna próba sił z Barbarą Nowacką. Inicjatorzy projektu, uzbrojeni w ponad pół miliona zebranych podpisów, czują się pewnie i nie zamierzają odpuścić. W kuluarach Sejmu aż huczy od plotek o formującej się koalicji, która ma obalić ministerialną reformę. Piotr Janowicz, przewodniczący Stowarzyszenia Katechetów Świeckich, nie kryje optymizmu.
Jesteśmy po rozmowach z klubami poselskimi, są duże szanse na to, że nasz projekt przejdzie. Jak rozmawiam z posłami, to oni chwalą ten projekt i deklarują poparcie. Także posłowie jednej z partii rządzących.
Jeden z katechetów zaangażowanych w akcję zdradza więcej. "Spodziewamy się, że naszą ustawę poprą posłowie PiS, Konfederacji i spora część PSL. Te pół miliona podpisów zrobiło na posłach wrażenie. Mamy więc powody sądzić, że wystarczy głosów, by projekt został przyjęty w tym pierwszym głosowaniu" – mówi.
"Zamach na świecką szkołę" kontra "obrona wartości". W sieci wrze
Sprawa budzi ogromne emocje i dzieli Polaków. Dla jednych projekt to "zamach na świecką szkołę" i ograniczanie wolności wyboru, dla drugich to szansa na "przywrócenie wartości" w edukacji. Internet zalała fala skrajnych komentarzy, które najlepiej oddają temperaturę sporu.
"Serio? Znowu będą zmuszać moje dziecko do chodzenia na religię, a państwo za to zapłaci? To jest skandal!" – pisze jedna z matek. Wtóruje jej inna:
"Koniec z wolnością, zaczyna się indoktrynacja na całego. Ordo Iuris wchodzi do szkół tylnymi drzwiami."
Po drugiej stronie barykady głosy są równie mocne. "Nareszcie! Koniec z promowaniem lenistwa i okienek w planie lekcji. Dzieci potrzebują jakichś wartości, a nie tylko smartfonów" – komentuje internauta. "Brawo dla katechetów! Trzeba walczyć o normalną szkołę, w której jest miejsce na etykę i religię" – dodaje kolejny. Głos w sprawie poziomu lekcji religii zabrał też abp Przybylski, przyznając, że jest on "bardzo różny", ale od razu dodał:
Gdyby takie kryterium zastosować do nauczycieli innych przedmiotów, pewnie też by to bardzo różnie wyglądało.
facebook.com/BarbaraANowacka
Nowacka pod ścianą. Jej flagowa reforma może trafić do kosza
W tej politycznej burzy Barbara Nowacka znalazła się w niezwykle trudnej sytuacji. Jej flagowa reforma religii w szkole, wprowadzająca jedną godzinę na skraju planu lekcji i bez oceny wliczanej do średniej, może wkrótce wylądować w koszu. Jeszcze niedawno minister przekonywała, że to odpowiedź na głos rodziców.
To jest prośba rodziców z mniejszych miejscowości
– mówiła.
Dziś, w obliczu potężnej kontrofensywy, ministerstwo wymownie milczy. Cała sytuacja to test dla jedności koalicji rządzącej. Kluczowe mogą okazać się głosy posłów PSL, którzy w sprawach światopoglądowych często idą własną drogą. Jeśli projekt katechetów przejdzie pierwsze czytanie w Sejmie, pozycja ministry edukacji zawiśnie na włosku, a jej autorska zmiana przejdzie do historii jako jedna z najkrótszych reform w polskiej oświacie.