Tajemniczy list od prezydenta USA Donalda Trumpa do prezydenta Karola Nawrockiego wywołał lawinę spekulacji i postawił na nogi cały establishment. Sprawa jest tym dziwniejsza, że o kluczowej korespondencji Pałac Prezydencki dowiedział się... z mediów.
Tajemniczy list Trumpa do Nawrockiego utknął w ambasadzie.
Środowy poranek w polskiej polityce zaczął się nie od kawy, a od dyplomatycznej bomby. 17 września 2025 roku okazało się, że prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump, wysłał oficjalną korespondencję do prezydenta Polski, Karola Nawrockiego. Zanim jednak list trafił na biurko głowy państwa, informacja o nim obiegła media, wywołując konsternację w Kancelarii Prezydenta.
Okazuje się, że kluczowy dokument na linii Waszyngton-Warszawa utknął gdzieś w dyplomatycznych trybach. Prezydencki minister, Marcin Przydacz, wskazał winnego – Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Sytuacja jest co najmniej kuriozalna: cały świat polityki mówi o liście, którego adresat wciąż nie widział na oczy.
Ten list znajduje się obecnie w polskiej ambasadzie w Waszyngtonie. Czekamy aż dotrze do kancelarii w Warszawie.
– mówił rano Marcin Przydacz, dodając:
Jak się obudzą w ambasadzie w Waszyngtonie, to pewnie dzisiaj powinien pojawić się na naszym biurku.
Jednocześnie Przydacz wprost nazwał sytuację kompromitacją.
Sytuacja, w której media dowiadują się jako pierwsze o treści listu wcześniej niż jego adresat, niezbyt dobrze świadczy o szybkości przesyłek korespondencyjnych przez dzisiejsze MSZ.
Innymi słowy: najważniejsza korespondencja na linii Waszyngton-Warszawa zaginęła gdzieś w biurokratycznej czarnej dziurze, a o jej istnieniu prezydent dowiaduje się od dziennikarzy. To nie jest dyplomatyczna wpadka. To kompromitacja.
prezydent.pl
Ultimatum dla Europy? Spekulacje rozgrzały polityków do czerwoności
Choć treść listu pozostaje tajemnicą, to ostatnie wypowiedzi Donalda Trumpa rzucają na sprawę nieco światła i budzą ogromne emocje. Prezydent USA nie ukrywa, że jego cierpliwość, zwłaszcza w kontekście wojny w Ukrainie, jest na wyczerpaniu. Kilka dni temu w mediach społecznościowych postawił sprawę jasno: oczekuje od sojuszników z NATO zdecydowanych działań, grożąc, że w przeciwnym razie marnują jego czas i pieniądze.
Jeśli NATO zrobi, jak mówię, wojna szybko się skończy, a wszystkie te życia zostaną ocalone! Jeśli nie, to po prostu marnujecie mój czas, energię i pieniądze Stanów Zjednoczonych.
Na stole leżą potężne żądania.