Cała Polska znała go jako uśmiechniętego Dyzia z "Ziarna", telewizyjny symbol dziecięcej, nieskalanej wiary. Dziś Polska opłakuje jego nagłą śmierć w wieku 35 lat. Historia Rafała Kołsuta to jednak wstrząsający dramat o upadku iluzji, którego kulminacją było spotkanie z Janem Pawłem II. Wydarzenie, które miało być błogosławieństwem, sam nazwał "doświadczeniem traumatycznym", które na zawsze zniszczyło jego wiarę w Kościół.
Nie żyje Rafał Kołsut. Ostatni wpis Dyzia z "Ziarna" mrozi krew w żyłach
Polska scena komiksowa pogrążyła się w żałobie. Odszedł Rafał Kołsut, ceniony historyk komiksu, doktor i organizator festiwali, a dla milionów Polaków po prostu Dyzio z "Ziarna". Informację o jego niespodziewanej śmierci przekazał przyjaciel, Rafał Szłapa, nie kryjąc osobistego bólu.
Wielka strata dla polskiego środowiska komiksowego. A także jest to dla mnie osobista strata, bo z Rafałem rozmawiałem regularnie od lat (...) Jeszcze ledwie kilkanaście dni temu podsyłałem mu materiały do wystawy, która zawisła w Krakowie.
Jego nagłemu odejściu towarzyszy aura tajemnicy. Sprawę czyni jeszcze bardziej dramatyczną ostatnia aktywność Kołsuta w sieci. Zaledwie kilka godzin przed śmiercią na jego profilu na Facebooku pojawiło się jedno, mrożące krew w żyłach słowo: "Przepraszam". W tym samym czasie jego zdjęcie profilowe i zdjęcie w tle zmieniły kolor na czarny. Przyczyna śmierci 35-latka nie została podana do publicznej wiadomości.
Spotkanie z Janem Pawłem II zniszczyło jego wiarę. "Automatycznie błogosławił"
Choć na ekranie był uosobieniem radosnej wiary, jego prywatna droga była naznaczona rosnącym rozczarowaniem. W szczerej rozmowie w podcaście "Podcastex" wyznał, że gwoździem do trumny jego wiary była audiencja u Jana Pawła II w 2004 roku. Jego dziecięcy, wyidealizowany obraz papieża jako istoty niemal boskiej, "kogoś większego od człowieka", roztrzaskał się o mur watykańskiego chłodu i formalizmu. To, co dla wielu byłoby duchowym przeżyciem, dla niego stało się "doświadczeniem traumatycznym".
Opisywał papieża jako postać odległą, niemal mechaniczną, która bezosobowo wykonywała swoje obowiązki. Ten obraz na zawsze zniszczył jego resztki wiary w instytucję.
Papież automatycznie błogosławił przychodzących do niego ludzi i nie było z nim żadnego kontaktu.
TVP
Czytaj także: "Wesoły nam dziś dzień nastał". Terlikowski wbija szpilę Jędraszewskiemu po decyzji papieża
To nie tylko papież. Mówił o hipokryzji księży za kulisami programu
Spotkanie z papieżem było jednak kulminacją procesu, który rozpoczął się lata wcześniej. To za kulisami "Ziarna" po raz pierwszy zobaczył, jak fasada pobożności pęka. Jako dziecko był świadkiem ogromnego rozdźwięku między tym, co duchowni głosili przed kamerą, a tym, jak zachowywali się, gdy gasły światła reflektorów. Obserwował hipokryzję, która podkopywała jego zaufanie do autorytetów, takich jak biskup Antoni Długosz, później oskarżany o tuszowanie pdfilii. Te doświadczenia, jak sam przyznał, sprawiły, że jego postawa stawała się coraz ostrzejsza.
Rzeczywiście występowanie w programie przyczyniło się do mojej radykalizacji wobec Kościoła
– wyznał po latach.
Po odejściu z TVP odnalazł nową drogę. Został doktorem i ekspertem od komiksów
W 2008 roku, tuż przed maturą, powiedział "dość". Nie chciał już dłużej firmować swoją twarzą programu, którego przekaz był w całkowitej sprzeczności z jego przekonaniami. Jak sam tłumaczył, nie chciał być kojarzony z "funkcją moralizatorsko-propagującą Kościół katolicki, z którym zaczynało mi być już mocno nie po drodze".
Po odejściu z telewizji z pasją zaczął budować nowe życie. Ukończył Uniwersytet Jagielloński, obronił doktorat i stał się niezwykle cenioną postacią w świecie komiksu. Był recenzentem, scenarzystą i organizatorem Krakowskiego Festiwalu Komiksu. Spełniał się również jako aktor dubbingowy. Tak narodził się nie Dyzio z "Ziarna", a doktor Rafał Kołsut – człowiek, który odrzucił narzuconą mu rolę, by z pasją napisać własną historię.