Gdy podczas uroczystej gali w Teatrze Wielkim zamiast oklasków rozległy się gwizdy, wszyscy czekali na reakcję Karola Nawrockiego. Ten jednak postanowił zabrać głos dopiero po kilku dniach, a jego słowa wywołały jeszcze większe zdumienie niż sam incydent. Prezydent twierdzi, że... nic nie słyszał.
Skandal w świątyni sztuki. Nawrocki wybuczany w Operze Narodowej
To miał być wieczór pełen braw i podniosłej atmosfery. Gala z okazji jubileuszu 200-lecia wmurowania kamienia węgielnego oraz 60-lecia odbudowy Teatru Wielkiego — Opery Narodowej w Warszawie przyciągnęła elity świata kultury i polityki. Gospodynią wieczoru była ikona polskiej telewizji, Grażyna Torbicka, a wszystko przebiegało zgodnie z planem aż do jednego, kluczowego momentu.
Gdy prowadząca powitała parę prezydencką, na sali rozległ się potężny zgrzyt. Oprócz spodziewanych oklasków z widowni dobiegły głośne gwizdy i buczenie. Ten bezprecedensowy akt w świątyni sztuki wywołał natychmiastowe poruszenie i stał się głównym tematem dyskusji. Cała Polska zastanawiała się, jak na ten incydent w Teatrze Wielkim zareaguje sam wybuczany prezydent.
Fot. Jacek Kurnikowski/AKPA
Nawrocki udaje Greka? "Przywitano nas w sposób cywilizowany brawami"
Na oficjalną reakcję trzeba było poczekać do soboty. Prezydent Karol Nawrocki był gościem Krzysztofa Stanowskiego w programie Kanał Zero i właśnie tam został zapytany o gwizdy w Operze Narodowej. Jego odpowiedź wprawiła wielu w osłupienie. Głowa państwa stwierdziła bowiem, że o całym incydencie dowiedział się... z mediów.
Nie miałem świadomości.
- przyznał krótko Nawrocki.
Byliśmy z żoną w teatrze, w operze narodowej, w Teatrze Wielkim Operze Narodowej i miałem głębokie wrażenie i żona także, że przywitano nas w sposób cywilizowany brawami, a potem na filmie widziałem, że kilka osób rzeczywiście gwizdało.
Prezydent poszedł o krok dalej, lekceważąco porównując zachowanie części widowni do kibiców na meczu. Jego zdaniem, buczenie w Teatrze Wielkim było nie na miejscu, ale on sam, zagłuszony przez brawa, nie miał o nim pojęcia.
Nie wiem czy Opera jest miejscem, w którym powinien dominować żywioł stadionu, ale tak naprawdę będąc tam zupełnie nie miałem świadomości, że kilka osób wyraziło swój sprzeciw, który w żaden sposób oczywiście ani mnie, ani żony, po pierwsze nie mieliśmy jego świadomości, bo usłyszeliśmy brawa podczas przywitania nas w Operze.