Podniebna awantura Daniela Martyniuka skończyła się awaryjnym lądowaniem i interwencją policji. Ale to dopiero początek jego problemów. Linie lotnicze właśnie ujawniły, jak wysoką cenę celebryta zapłaci za swój wybryk. Ta kwota naprawdę robi wrażenie i może zaboleć nawet syna króla disco polo.
Awantura na pokładzie i twarde lądowanie. Martyniuk słono za to zapłaci
Lot z rajskiej Malagi do Warszawy dla pasażerów samolotu Wizz Air zamienił się w istne piekło. Wszystko za sprawą jednego człowieka – Daniela Martyniuka. Kiedy personel pokładowy odmówił mu sprzedaży kolejnego piwa, syn Zenka Martyniuka wpadł w szał. Z relacji świadków wynika, że 36-latek zaczął wyzywać załogę, kierować w jej stronę groźby i zachowywać się w sposób, który zagrażał bezpieczeństwu wszystkich pasażerów. Jak relacjonował jeden ze świadków, celebryta miał krzyczeć, że "go stać", dając do zrozumienia, że jest ponad zasadami.
W obliczu eskalującej agresji załoga nie miała wyboru. Kapitan podjął jedyną słuszną decyzję, by chronić pozostałe osoby na pokładzie – samolot musiał lądować awaryjnie. Maszyna Airbus, która miała dotrzeć do Warszawy, nagle zmieniła kurs i wylądowała na Lazurowym Wybrzeżu, w Nicei. Tam na pokład weszła już francuska policja, która siłą wyprowadziła agresywnego Polaka. To był koniec podniebnej podróży dla Martyniuka, ale dopiero początek jego gigantycznych problemów.
instagram.com/danielmartyniuk89
Wizz Air nie ma litości. Ujawniono, ile może kosztować ten wybryk
Przewoźnik, węgierskie linie lotnicze Wizz Air, od razu zajął twarde stanowisko w sprawie. W oficjalnym oświadczeniu firma podkreśliła swoją politykę "zerowej tolerancji" dla agresywnych zachowań. Jak zapowiedzieli przedstawiciele linii, Daniel Martyniuk nie może liczyć na pobłażliwość i poniesie pełne konsekwencje swojego skandalicznego zachowania.
Bezpieczeństwo i dobro naszych pasażerów oraz członków załogi stanowią dla Wizz Air najwyższy priorytet. Linia stosuje zasadę zerowej tolerancji wobec wszelkich przejawów agresji – zarówno werbalnej, jak i fizycznej – na pokładzie samolotu.
Najbardziej bolesne dla celebryty będą jednak konsekwencje finansowe. Linie lotnicze bez ogródek zapowiedziały, że obciążą go wszystkimi kosztami, jakie wygenerował jego wybryk. A kwota jest astronomiczna. Jak czytamy w oświadczeniu, kara za awanturę w samolocie może być liczona w dziesiątkach tysięcy euro, co w przeliczeniu daje nawet setki tysięcy złotych! To suma, która mogłaby przyprawić o zawrót głowy niejednego, a dla linii lotniczych jest standardową procedurą w przypadku narażenia na straty i zagrożenie bezpieczeństwa.
Ponadto wszelkie koszty wynikające z niewłaściwego zachowania pasażera — w tym koszty przekierowania lotu, opóźnień czy interwencji służb ratunkowych — zostaną przeniesione na osobę odpowiedzialną. W niektórych przypadkach mogą one sięgać dziesiątek tysięcy euro.
Na tę sumę składają się opłaty lotniskowe za awaryjne lądowanie w Nicei, dodatkowe paliwo, a także potencjalne odszkodowania dla innych pasażerów za opóźnienie. To jednak nie wszystko. Daniel Martyniuk musi się liczyć z dożywotnim zakazem lotów na pokładzie samolotów Wizz Air.
instagram.com/faustynaaj
"Totalna destrukcja" i zniszczona obrączka. Co działo się z Martyniukiem przed odlotem?
Podniebna furia Martyniuka nie wzięła się znikąd. Wszystko wskazuje na to, że była kulminacją osobistego kryzysu, który celebryta przeżywał od kilku tygodni. Zaledwie trzy tygodnie przed incydentem ogłosił rozpad związku z Faustyną, matką jego dziecka. W serii emocjonalnych wpisów na Instagramie oskarżał bliskich, że doprowadzili go do "totalnej destrukcji".
Na chwilę przed wejściem na pokład samolotu w Maladze, Daniel Martyniuk opublikował wymowne zdjęcie. Pokazał na nim zniszczoną, pogiętą obrączkę. Było to bezpośrednie nawiązanie do jego wcześniejszej deklaracji, w której zapowiadał, że chce "zniszczyć i zapomnieć natychmiast za to wszystko". Wygląda na to, że swoje frustracje postanowił wyładować na wysokości 10 tysięcy metrów, nie licząc się z konsekwencjami.
Rodzice milczą jak grób. Zenon Martyniuk rzucił słuchawką
Podczas gdy cała Polska huczy o kolejnym wybryku syna Zenka Martyniuka, jego rodzice nabrali wody w usta. Próby kontaktu z królem disco polo i jego żoną Danutą spełzły na niczym. Jak donoszą media, Zenon Martyniuk, słysząc pytanie o skandaliczne zachowanie syna, natychmiast się rozłączył. Wygląda na to, że nawet oni są już bezradni wobec zachowania Daniela, a rachunek za jego ostatnią "zabawę" będzie wyjątkowo bolesny.
To nie pierwszy taki przypadek. Inni też słono płacili za podniebne ekscesy
Kary nakładane przez linie lotnicze za tego typu incydenty nie są tylko pustymi groźbami. Konkurencyjny przewoźnik, Ryanair, regularnie pozywa pasażerów zakłócających lot. W jednym z przypadków agresywny podróżny, który zmusił załogę do lądowania w Sewilli, musiał zapłacić 3 tys. euro (ok. 13 tys. zł) odszkodowania i dostał pięcioletni zakaz lotów. W innej sytuacji, po awanturze na trasie z Dublina na Lanzarote, pasażer został obciążony kwotą ponad 15 tys. euro, czyli około 64 tys. zł.
Należy pamiętać, że oprócz odpowiedzialności cywilnej, za zakłócanie porządku na pokładzie grożą też surowe kary wynikające z Prawa lotniczego. W Polsce grzywna może wynieść nawet 50 tys. zł, a jeśli zachowanie zostanie uznane za sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym, grozi za to nawet do 10 lat więzienia. Jedno jest pewne – ten lot Daniel Martyniuk zapamięta na bardzo długo, a jego portfel boleśnie odczuje skutki podniebnej furii.