Daniel Martyniuk po raz kolejny udowodnił, że nie ma dla niego żadnych granic. Po awanturze na pokładzie samolotu Wizz Air, syn króla disco polo zabarykadował się w fotelu i zażądał... prawników. Jego komiczny opór został nagrany, a pasażerowie zamiast strachu poczuli głównie rozbawienie. Takiego finału nikt się nie spodziewał.
Daniel Martyniuk wzywa prawników na pokładzie. Pasażerowie: "Aleś poleciał"
Do sieci trafiło właśnie nowe, kompromitujące nagranie z finału awantury, jaką Daniel Martyniuk wszczął podczas lotu z Malagi do Warszawy. Gdy po awaryjnym lądowaniu w Nicei na pokład weszli francuscy policjanci, syn Zenka postanowił postawić twarde warunki. Na filmie słychać, jak celebryta, otoczony przez funkcjonariuszy, wypala z kamienną twarzą:
Nie wysiądę, dopóki nie przyjdą moi prawnicy!
Ta buńczuczna deklaracja wywołała na pokładzie falę niedowierzania i śmiechu. Zamiast grozy, inni podróżni potraktowali to jako kolejny akt w absurdalnym przedstawieniu. "Aleś poleciał gościu teraz. No naprawdę poleciałeś. Teraz zobaczysz, że musisz wysiadać. Prawnicy? Będziesz miał prawników" – słychać na nagraniu kpiące komentarze innych pasażerów.
Wielki bunt trwał jednak bardzo krótko. Mimo szumnych zapowiedzi o armii prawników, Daniel Martyniuk grzecznie opuścił samolot w asyście policji. Cały spektakl skwitował jeden ze świadków, który z wyraźnym rozczarowaniem stwierdził: "Bez prawników wysiadł. Eee, nie... Jesteśmy zdegustowani". Tak właśnie zakończył się kolejny skandal z udziałem syna króla disco polo – nie hukiem, a chichotem.
Samolot linii Wizz Air lecący z Malagi do Warszawy musiał we wtorek awaryjnie lądować w Nicei. Powodem był agresywny pasażer – Daniel Martyniuk, syn znanego piosenkarza disco polo Zenona Martyniuka.
Jak relacjonują świadkowie, mężczyzna już po starcie zachowywał się nerwowo,… pic.twitter.com/mKar0B7kp2
— ? ᴛʜᴇᴘᴏʟᴀɴᴅɴᴇᴡs ? (@thepolandnews_) October 22, 2025
Wszystko zaczęło się od... piwa. Kulisy awantury syna Zenka
Choć finał był komiczny, początek awantury w samolocie był daleki od żartów. Jak relacjonuje jedna z pasażerek lotu, problemy zaczęły się tuż po starcie. Daniel Martyniuk, który już wsiadając na pokład miał być pod widocznym wpłykiem alkoholu, natarczywie domagał się od załogi sprzedaży piwa. Kiedy personel odmówił, rozpętało się piekło.
Świadkowie donoszą, że Martyniuk rzucał pogróżkami i chodził nerwowo po pokładzie, a sytuacja eskalowała z minuty na minutę. W pewnym momencie "zrobiło się gorąco", a pasażerowie obawiali się, że "on zaraz drzwi będzie próbował forsować". Gdy jeden z podróżnych z pierwszego rzędu próbował go uspokoić, usłyszał w odpowiedzi, że jest "leszczem" i że Martyniuk "cię dojadę, jak tylko w Warszawie wylądujemy"* Stewardesy próbowały go osaczać i uspokajać, ale bezskutecznie. W obliczu realnego zagrożenia pilot podjął jedyną słuszną decyzję – awaryjne lądowanie w Nicei.
To nie pierwszy raz. Długa lista grzechów "księcia disco polo"
Zaledwie kilka tygodni przed incydentem w samolocie, celebryta ogłaszał w mediach społecznościowych, że rozstaje się z żoną Faustyną, znika z internetu i nie pojawi się na chrzcinach własnego syna. Jego zachowanie celnie podsumował wówczas Kuba Wojewódzki, pisząc w swoim felietonie: "Niesamowity chłopak. Potrafi nie zrobić tylu rzeczy naraz". Jak widać, lista rzeczy, które potrafi zrobić, jest równie imponująca.
Ta awantura to tylko kolejny rozdział w niekończącej się sadze wpadek syna króla disco polo. Jego kartoteka pęka w szwach od podobnych incydentów: od problemów z prawem i prowadzenia samochodu po alkoholu, przez publiczne obrażanie sędzi w sądzie, po głośne, wulgarne kłótnie z byłą żoną transmitowane w mediach społecznościowych. Mimo wielu obietnic poprawy, Daniel Martyniuk zdaje się być uwięziony w roli wiecznego chłopca, który regularnie dostarcza mediom powodów do pisania o swoich kompromitujących wyczynach.
"Syn króla disco-polandii znowu w akcji". Internet nie ma litości
Nowe nagranie z samolotu natychmiast stało się viralem, a internetowy trybunał jak zwykle wydał wyrok błyskawicznie i bezlitośnie. Komentarze pod filmem to festiwal złośliwości i kpin z poczucia bezkarności celebryty. Oto tylko próbka tego, co internauci myślą o całej sytuacji:
Prawników? Chyba od spraw beznadziejnych, bo na normalnych to już dawno nikt by go nie chciał bronić.
Zenek to ma z nim krzyż pański. Tyle kasy, a syn wciąż odlatuje wyżej niż te samoloty.
Ciekawe, czy za bilet też płacił tatko. "Bo mnie stać" – na koszt tatusia. Klasyka gatunku.