Ani rosyjski dron, ani polskie F-16. Ujawnili, co naprawdę spadło na dom w Wyrykach?

Ani rosyjski dron, ani polskie F-16. Ujawnili, co naprawdę spadło na dom w Wyrykach?

Ani rosyjski dron, ani polskie F-16. Ujawnili, co naprawdę spadło na dom w Wyrykach?

x.com/WarNewsPL [Nowy Tydzień]; Canva

Nocny huk, zniszczony dach i przerażona rodzina. Przez tygodnie wszyscy byli przekonani, że na dom w Wyrykach spadł rosyjski dron. Dziennikarskie śledztwo ujawniło jednak prawdę, która jest znacznie bardziej niewygodna i rzuca zupełnie nowe światło na chaos tamtej nocy.

Reklama

Huk w Wyrkach środku nocy. "Otarliśmy się o śmierć"

Poranek z 9 na 10 września 2025 roku dla Alicji i Tomasza Wesołowskich z Wyryk-Woli miał być jak każdy inny. Zamiast tego usłyszeli potężny huk, który w ułamku sekundy zerwał im dach nad głową.

Chwilę wcześniej nad ich domem, zaledwie 15 km od granicy z Białorusią, z rykiem przeleciał samolot. Kiedy opadł pierwszy szok, oczom domowników ukazał się przerażający widok — zrujnowane poddasze, uszkodzony samochód i szczątki tajemniczego obiektu rozrzucone w promieniu kilkudziesięciu metrów.

Dramatyczne chwile w rozmowie z radiem Eska wspominała pani Alicja. Jej słowa mrożą krew w żyłach.

Ranek to taki był, że nie daj Panie Boże. Po prostu zdążyłam tylko wstać. [...] Zeszłam na dół do salonu, mierzyć ciśnienie. Latał jakiś taki bardzo głośny samolot. Ja jeszcze do męża mówię: "Co on tak głośno lata?", bo też latają tutaj przy granicy, to nic dziwnego. I moment, słyszymy huk - nie ma dachu i mąż zobaczył tylko przez okno, jak blacha leci z góry i już. Otarliśmy się o śmierć.

Polski dom zaatakowany przez rosyjskie drony facebook.com/stefaniukoficjalnie

Rosyjski dron? Pierwsze teorie i chaos informacyjny

Pierwsze doniesienia były niemal pewne – na dom w Wyrykach spadł rosyjski dron. Tło wydarzeń zdawało się potwierdzać tę tezę. Tej samej nocy Rosja przeprowadziła zmasowany atak dronów na Ukrainę, a polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona. Poderwano polskie i sojusznicze myśliwce, które zestrzeliwały wrogie obiekty.

Szybko jednak pojawiły się wątpliwości. Czy lekki dron ze sklejki i plastiku mógłby przebić dach i spowodować tak poważne zniszczenia? Gdy rząd nabrał wody w usta, prawdę na własną rękę zaczęli odkrywać dziennikarze. I była ona znacznie gorsza, niż ktokolwiek przypuszczał.

Pierwszy cios zadała "Rzeczpospolita", która ujawniła, że w dom państwa Wesołowskich uderzyła nie rosyjska maszyna, a rakieta wystrzelona przez... polski F-16. Pocisk miał ulec awarii, ale dzięki zabezpieczeniom na szczęście nie eksplodował.

Ale to nie był koniec rewelacji. Gdy opinia publiczna próbowała oswoić się z myślą o polskiej rakiecie, Radio ESKA dorzuciło do pieca. Według ustaleń rozgłośni, rakieta w Wyrykach rzeczywiście była pociskiem sojuszniczym, ale nie z holenderskiego F-16, jak sugerowano wcześniej. Miała zostać wystrzelona z supernowoczesnego myśliwca norweskiego F-35, który również patrolował polskie niebo. Informacja nie została jak dotąd oficjalnie potwierdzona.

facebook.com/stefaniukoficjalnie

Rząd kluczy, opozycja grzmi. Polityczna burza wokół Wyryk

Ustalenia mediów wywołały prawdziwą polityczną burzę. Premier Donald Tusk i jego otoczenie twardo trzymali się pierwotnej wersji, zrzucając winę na agresora.

Cała odpowiedzialność za uszkodzenia domu w Wyrykach spada na autorów dronowej prowokacji, czyli Rosję.

Tak wygląda dom, na który spadły szczątki rosyjskiego drona. Widok mrozi krew w żyłach [zdjęcia].
Źródło: x.com/WarNewsPL [Nowy Tydzień]
Reklama
Reklama