Koniec prezydenckiej nietykalności to dopiero początek kłopotów. Andrzej Duda, były prezydent Polski, staje dziś przed sądem w sprawie, która jest dla niego osobistym upokorzeniem i może położyć się cieniem na całej jego prezydenturze. Musi odpowiedzieć za słowa, które padły, gdy wciąż zasiadał w Pałacu Prezydenckim, a które obraziły tysiące Polaków.
Andrzej Duda stanął przed sądem. O co chodzi w historycznym procesie?
To scena, której niewielu się spodziewało. W Sądzie Okręgowym w Warszawie ruszyła rozprawa, w której na ławie oskarżonych, na razie w trybie zdalnym, zasiadł były prezydent RP, Andrzej Duda. Skończył się czas, gdy chronił go immunitet prezydencki. Teraz, jak każdy inny obywatel, musi tłumaczyć się ze swoich publicznych wypowiedzi.
Sednem sprawy jest pozew o naruszenie dóbr osobistych. Mówiąc prościej, Andrzej Duda jest oskarżony o to, że swoimi słowami zniesławił i obraził grupę obywateli. A słowa, o które toczy się bój, swego czasu rozpętały w Polsce prawdziwe piekło.
Na zdj.: Andrzej Duda, Fot. Piętka Mieszko/AKPA
Pamiętne słowa o "świniach w kinie". To za nie Duda ma kłopoty
Wszystko zaczęło się od filmu Agnieszki Holland "Zielona granica", który wywołał ogromne kontrowersje i podzielił Polskę. W gorącą dyskusję włączył się wówczas urzędujący prezydent. Zrobił to w stylu, który przeszedł do historii polskiej polityki.
Andrzej Duda, komentując film, sięgnął po skrajnie ostre sformułowanie, które do dziś jest mu wypominane.
Nie dziwię się funkcjonariuszom Straży Granicznej, że użyli określenia "tylko świnie siedzą w kinie" w stosunku do osób, które poszły na ten film.
Jego słowa były echem oficjalnego stanowiska samej Straży Granicznej, która w wydanym oświadczeniu nazwała film Agnieszki Holland "antypolskim, skandalicznym i propagandowym produktem".
Największej pikanterii dodaje jednak fakt, który Duda sam przyznał: w ogóle nie widział filmu. Całą swoją druzgocącą opinię, obrażającą tysiące widzów, oparł wyłącznie na tym, co usłyszał od innych. To kompromitujący szczegół, który obnaża cały mechanizm ataku na reżyserkę.
AKPA
Ośrodek idzie na wojnę z byłym prezydentem. Żądają publicznego upokorzenia
Za pozwem przeciwko byłemu prezydentowi stoi Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Organizacja uznała, że słowa głowy państwa były niedopuszczalne i naruszyły godność osób, które zdecydowały się obejrzeć film Agnieszki Holland.
Żądania są konkretne i mają być dla byłego prezydenta bolesne. Ośrodek domaga się nie tylko przeprosin, ale także opublikowania upokarzającego oświadczenia na oficjalnej stronie internetowej Kancelarii Prezydenta. To tam, gdzie jeszcze niedawno widniały jego dekrety i orędzia, miałby teraz widnieć akt skruchy.
Człowiek, który jeszcze do niedawna był zwierzchnikiem sił zbrojnych i najwyższym przedstawicielem państwa, dziś musi tłumaczyć się ze swoich słów jak zwykły obywatel. To symboliczny koniec pewnej epoki i potężny cios w jego polityczny autorytet. Pozostaje pytanie, jak ten proces Andrzeja Dudy wpłynie na jego przyszłość i plany po prezydenturze.