Święta za pasem, a w koszykach Polaków lądują produkty, które z tradycją mają niewiele wspólnego. **Katarzyna Bosacka**, uwielbiana przez widzów prowadząca programy „Wiem, co jem” i „Wiem, co kupuję”, bije na alarm. Zamiast leśnych skarbów, w marketowych lodówkach czyhają na nas "grzybowe" podróbki. Zanim zasiądziesz do wigilijnej kolacji, sprawdź, czy nie serwujesz bliskim chemicznego koktajlu.
Katarzyna Bosacka ostrzega przed "grzybową" fikcją. Co naprawdę siedzi w uszkach?
Na naszych stołach ląduje tradycyjnie 12 potraw, w tym karp, kutia i obowiązkowy barszcz z uszkami. Ale uwaga – to, co pływa w naszej zupie, często tylko udaje oryginał. Katarzyna Bosacka podkreśla, że w tradycyjnych uszkach muszą znaleźć się grzyby leśne: borowiki, podgrzybki, koźlaki czy maślaki.
Niestety, Polska jest europejską potęgą w produkcji pieczarek i to właśnie one, jako tańszy zamiennik, królują w gotowcach. Jeśli na opakowaniu widzisz napis "uszka z grzybami", bądź czujny. Często lasu jest tam tyle, co na lekarstwo, a producenci maskują brak smaku chemią.
Analizując skład jednego z produktów, ekspertka zwróciła uwagę na kluczowe liczby. To one decydują, czy jemy produkt premium, czy tani zapychacz.
Przede wszystkim, że uszka tradycyjnie powinny mieć w środku tylko i wyłącznie grzyby. Najlepiej, żeby były leśne. Te akurat maja 23 proc. podgrzybków i borowików, więc jest całkiem nieźle
AKPA
Pierogi pod lupą. Im więcej farszu, tym mniej... kalorii?
Przy wyborze pierogów z kapustą i grzybami, kluczowa jest matematyka. Katarzyna Bosacka wskazuje na "złotą zasadę" proporcji, o której wielu z nas zapomina.
Idealny pieróg to taki, w którym mamy 50 proc. farszu i 50 proc. ciasta. Niestety, producenci często oszczędzają na nadzieniu, serwując nam grube, twarde ciasto.
To prosta droga do poświątecznych wyrzutów sumienia. Ekspertka zaznacza, że proporcje farszu w pierogach mają wpływ na naszą talię. Mniej mącznego ciasta to mniej pustych kalorii na talerzu.
Im więcej farszu, tym pierogi będą i smaczniejsze i mniej kaloryczne. [...] Szukajmy też wyrobów bez konserwantów, bez zbędnych wypełniaczy i zagęstników oraz sztucznych aromatów
Lista wstydu na wigilijnym stole. Tych składników unikaj jak ognia
Lista grzechów producentów jest długa i przerażająca. Katarzyna Bosacka regularnie punktuje "ulepszacze", które nie mają prawa bytu w tradycyjnej kuchni, a mimo to lądują w naszych żołądkach.
Na liście wstydu królują tanie i zbędne wypełniacze. Błonnik bambusowy czy nadmiar bułki tartej mają za zadanie sztucznie zwiększyć objętość farszu. To proste triki, które maskują brak prawdziwych, drogich składników.
Do tego dochodzą konserwanty i sztuczne aromaty, mające imitować zapach lasu w produkcie, który lasu nigdy nie widział. Skład gotowych dań musi być czysty – inaczej płacimy za chemię.
Szukajmy też wyrobów bez konserwantów, bez zbędnych wypełniaczy i zagęstników oraz sztucznych aromatów
Cena kontra jakość. Czy da się kupić dobre pierogi w markecie?
Nie dajmy się zwieść pięknym opakowaniom ze złotymi literami czy napisom "Tradycyjna Receptura". Katarzyna Bosacka ostrzega: wysoka cena wcale nie gwarantuje najwyższej jakości.
Często płacimy jedynie za marketing, podczas gdy w środku ląduje ten sam, marnej jakości "grzybowy" miks. Zdrowe zakupy wymagają od nas chwili uwagi i odwrócenia paczki, by przeczytać drobnym drukiem to, co najważniejsze.
Pamiętajmy, że potrawy wigilijne jemy raz w roku. Nie pozwólmy, by świąteczna pułapka w sklepach zepsuła nam ten wyjątkowy czas i nasze zdrowie, serwując nam niestrawną mieszankę zamiast domowego smaku.