To koniec ery "świętych krów" w polskim Kościele. Przez dekady purpura wydawała się kamizelką kuloodporną chroniącą przed paragrafami, ale ten immunitet właśnie przestał działać. Biskup tarnowski Andrzej J., jako pierwszy hierarcha w historii naszego kraju, musiał zamienić wygodny fotel w kurii na twardą ławę oskarżonych. Ruszył proces, który może wstrząsnąć fundamentami relacji państwo-Kościół.
Pierwszy taki proces w historii. Purpura nie chroni przed prokuratorem
To zdjęcie przejdzie do historii – wysoki dostojnik kościelny wchodzi na salę sądową nie po to, by pouczać maluczkich, ale by tłumaczyć się ze swoich zaniechań. Andrzej J. jest oficjalnie pierwszym w historii hierarchą, który usłyszał prokuratorskie zarzuty dotyczące tuszowania pdfilii. Choć akt oskarżenia wpłynął do sądu w kwietniu 2024 roku, sprawiedliwość kazała na siebie czekać, a start procesu opóźniła choroba referentki, co tylko budowało napięcie wokół sprawy.
Ostatecznie 10 grudnia 2025 roku Sąd Rejonowy w Tarnowie stał się areną tego bezprecedensowego starcia, choć na razie była to rozprawa organizacyjna. Kolejny termin wyznaczono na 18 lutego 2026 roku, co zapowiada długą batalię. Prokuratura nie ma wątpliwości: Andrzej J., wiedząc o ohydnych czynach podległych mu księży, milczał, zamiast działać. Zarzut opiera się na art. 240 par. 1 Kodeksu karnego, a śledczy punktują bezlitośnie:
pomimo posiadania wiarygodnej wiadomości o dokonaniu przez podległego mu księdza Stanisława P. czynów polegających na doprowadzeniu małoletnich poniżej lat 15 do poddania się innym czynnościom seksualnym, nie zawiadomił o tym niezwłocznie organów ścigania
Wiki Commons
Czytaj także: Zakonnica w kajdankach we Wschowie. Piekło w ośrodku dla chorych dzieci. Zarzuty mrożą krew w żyłach
Czytaj także: 16 lat piekła w polskich szkołach i parafiach. Prokuratura ujawnia mroczne sekrety księdza Jacka K.
Cień potwornych zbrodni. 95 ofiar i bicie kluczami
Za suchymi terminami prawniczymi kryje się horror, który trudno sobie wyobrazić. Sprawa biskupa jest nierozerwalnie złączona z postacią księdza Stanisława P., którego działalność to gotowy scenariusz na najmroczniejszy thriller. Według ustaleń śledczych ten duchowny mógł skrzywdzić łącznie aż 95 dzieci, a opisy jego metod działania są wstrząsające i budzą odrazę.
Duchowny miał m.in. dotykać krocza i gen.taliów, imitować stosunek p.c.owy czy b.ć kijem lub kluczami swoje ofiary
Choć sprawa samego sadysty w sutannie, Stanisława P., została umorzona z końcem 2022 roku z powodu przedawnienia, prokuratura nie odpuściła jego przełożonym. Wyłączono wątek braku reakcji władz kościelnych, uznając, że wiedza o tak drastycznych czynach wymagała natychmiastowego telefonu na policję, a nie chowania głowy w piasek. To właśnie ten "parasol ochronny" i systemowe milczenie są teraz przedmiotem osądu, bo zarzuty dotyczą również sprawy innego kapłana, księdza Tomasza K.
Procesja biskupów na Skałkę w Krakowie / Fot. Wiki Commons
Czytaj także: Biskup z Tarnowa wie najlepiej. "Dobrobyt prowadzi do homoseksualizmu i rozpadu małżeństw"
Kuria idzie w zaparte. "Dochował staranności" kontra 95 dramatów
W obliczu tak porażających liczb i faktów można by spodziewać się pokory, jednak Kościół przyjmuje strategię oblężonej twierdzy. Oświadczenie rzecznika diecezji, ks. Ryszarda Nowaka, brzmi w kontekście 95 ofiar wręcz szokująco i przypomina próbę zaklinania rzeczywistości. Kuria twardo stoi na stanowisku, że Andrzej J. jest niewinny i zrobił wszystko tak, jak należy.
Informujemy, że Ksiądz Biskup nie otrzymał żadnego powiadomienia w tej sprawie. Dlatego też na tym etapie chcemy jedynie podkreślić z całą stanowczością, że biskup Andrzej J., jako ordynariusz tarnowski, dochował wszelkiej należytej staranności w zakresie swoich działań i kompetencji co do obowiązku zgłoszenia odpowiednim organom państwowym wszystkich przypadków przestępstw przeciwko nieletnim, co do których miał wiedzę. Jesteśmy gotowi udowadniać to w sądzie
To zderzenie kościelnej nowomowy z ustaleniami prokuratury będzie kluczowym elementem procesu. Śledczy twierdzą bowiem, że Kościół prowadził własne, wewnętrzne dochodzenia, więc Andrzej J. musiał doskonale wiedzieć, co dzieje się na jego "podwórku". Twierdzenie o "dochowaniu wszelkiej należytej staranności", gdy pod bokiem biskupa jeden ksiądz krzywdzi blisko setkę dzieci, brzmi jak ponury żart z ofiar i ich rodzin.
Państwo vs Kościół. Czy purpura chroni przed paragrafem?
Ten proces to nie tylko sprawa karna, to test sprawności państwa, które przez lata bało się wejść do zakrystii z kajdankami. Prokurator Mieczysław Sienicki, komentując działania hierarchy, nie bawił się w dyplomację i wytknął wprost złamanie prawa. Dla wymiaru sprawiedliwości sprawa jest zero-jedynkowa.
Nie nastąpiło to niezwłocznie, jak wymaga przepis
Opinia publiczna patrzy na Tarnów z nadzieją, że czasy bezkarności definitywnie minęły. Sam widok, gdy pierwszy biskup oskarżony o tuszowanie pedofilii zasiada na ławie oskarżonych, jest już pewnego rodzaju moralnym zwycięstwem ofiar. Ale prawdziwy sprawdzian dopiero przed nami – czy sąd odważy się potraktować dostojnika tak, jak każdego innego obywatela, który wiedział o zbrodni i milczał? Odpowiedź na to pytanie poznamy w 2026 roku.